na słodko20.05.2017305815
Maślane ciasto drożdżowe z truskawkami i kruszonką oraz o dziadku Emilu
Smacznego
czytaj przepis

Kiedy pewnego, sierpniowego dnia przyszłam na świat i położona w ciepłym becie na stole ukazałam się mojej rodzinie, on nachylił się i spoglądając mojej mamie przez ramię, powiedział zaskoczony:

– Dziewczynka? Przecież miał być chłopiec!

Podobno wszyscy wtedy spojrzeli na niego, odrywając wzrok od mojej, dopiero kilkudniowej osóbki. Mrugnął wtedy porozumiewawczo i zaśmiał się po swojemu.

– Żartuję! Mam syna. Teraz będę miał wnuczkę!

Dziadek. Mój dziadek. To on w moim życiu spełniał potrójną rolę, już od samego mojego początku. Od pierwszych mych dni był mi dziadkiem, a kiedy przestawałam być niemowlakiem i wkraczałam w świat buszującego pierwszymi kroczkami smyka, los tak poplątał nam życie, że rosnąć na dużą dziewczynkę miałam już bez taty… On więc zastąpił mi tatę. Towarzyszył mi przez całe dzieciństwo, pokazując mi i tłumacząc świat. To on nauczył mnie jeździć na rowerze, potem samochodem. To on kupił mi pierwszy aparat fotograficzny, zasiewając tym samym ziarenko mojej przyszłej pasji. To od niego w prezencie dostałam prawdziwą maszynę do pisania, bo powiedziałam mu kiedyś w sekrecie, że chciałabym zostać pisarką.  To dziadek uparł się, abym zrozumiała niezrozumiałą dla mnie matematykę. To on mówił, abym szła zawsze do przodu, a gdy się przewrócę, wstawała, bo tak będzie przez całe życie…Wytłumaczył mi tak wiele rzeczy, żadnego pytania nie zostawił bez odpowiedzi. Wiernie pomagał mi zamaskować moje dziecięce psoty, nic nikomu nie mówiąc. Jak równy kompan. A kiedy byłam dorastającą dziewczyną, ze zwieszoną głową wysłuchiwał o moich sercowych przebojach…Był mi dziadkiem, ojcem i przyjacielem. Tak samo marszczyliśmy czoło, tak samo unosiliśmy trójkątnie zakończone brwi…To po nim jestem uparta, że cięzko mnie od czegoś odwieść…

– Ucieszyłeś się, gdy się urodziłam? – zapytałam go kiedyś.

Jego brązowe, kochane oczy spojrzały wtedy na mnie, a pomarszczona, nosząca ślady pracy dłoń spoczęła na moim policzku.

– Jak nigdy w życiu! Pokochałem cię od pierwszego dnia! – powiedział mi wtedy, na co ja ciszej mu odszepnęłam:

– To tak, jak ja ciebie…

I tylko nasz uścisk dłoni, mojej małej w jego dużej dał wyraz temu, co moje małe, szybko bijące serce czuło do jego, pracującego z każdym dniem coraz wolniej…

Dbał, aby niczego mi nie brakowało. Martwił się i marszczył z niepokoju czoło, gdy chorowałam. Cieszył się, gdy już jako samodzielna dziewczyna odwiedzałam go co sobotę. Dziadek uwielbiał pracować. Całe życie był w ruchu. Jako żołnierz zawsze na służbie. Energiczny, pełen zapału i chęci. Podziwiałam go zawsze za to, że nie było rzeczy, której nie potrafiłby zrobić. Cały czas coś robił, kleił, naprawiał, montował, udoskonalał, myślał, jak coś mogłoby być lepszym niż jest…

– O czym marzysz? – pytał mnie czasem, a ja wiedziałam, że cokolwiek mu odpowiem, on będzie chciał to spełnić.

– Żebyś to ty poprowadził mnie do ołtarza, gdy będę wychodzić za mąż! – śmiałam się, ale po chwili dodawałam z powagą:

– Żebyś żył jak najdłużej… -mówiłam, a on tylko ściskał mocno moją dłoń, odwracając wzrok i wzdychając cicho.

To za nim tęskniłam najbardziej, gdy wracałam z wakacyjnej kolonii. To jemu chciałam opowiadać zabawne, szkolne historie. To z nim wolałam czasem spędzać czas niż z rówieśnikami. To z nim uwielbiałam rozmawiać, dyskutować prawie o wszystkim. Byłam jego jedyną wnuczką, a on moim jedynym dziadkiem. I cieszyłam się z tego faktu zaborczo, że nie muszę dzielić się nim z nikim…Od tego pierwszego dnia, kiedy to mama przywiozła mnie ze szpitala i położyła na kuchennym stole, odwijając fałdki becika, a on nachylając się, zajrzał do mnie, jakaś niewidzialna więź połączyła właśnie nas dwoje. Może wtedy jego zobaczyłam małymi ślepkami jako pierwszego? Śmieszne. Przecież nie pamiętam…Ale nadszedł dzień, kiedy powiedział mi, że nastanie czas, że to nie on założy mi na rowerze zerwany łańcuch, że nie dla niego przeznaczę swój najładniejszy uśmiech, nie on wysłucha opowieści o jakimś wielkim problemie, nie on będzie wtedy służył radą i nie on będzie przy mnie…

Odszedł z mojego życia w najpiękniejszym miesiącu roku – w maju. W najcudniejszej porze w przyrodzie. W godzinie, kiedy dla innych nastawał świt nowego dnia, podczas gdy dla niego ciemność nocy została z nim na zawsze…

Na drewnianym, niewielkim stoliku przez 16 lat od jego śmierci leżał dziadka zegarek, którego wskazówki zatrzymały się na godzinie, kiedy zaczyna się dzień. Dzień się zaczął, ale zegarek nie ruszył dalej, bo nie miał go już kto nakręcić. Dotąd ruchliwe wskazówki zasnęły razem z właścicielem. Po dziadku pozostała mi cudowna pula wspomnień z mojego dzieciństwa i wczesnej młodości. Pozostała mi pasja i to, czego mnie nauczył.

Tak sobie myślę, że ze wszystkim zdążyliśmy razem. Dziadek zdążył mi tyle pokazać, powiedzieć, dać. Ja zdążyłam pokazać mu całą siebie od maleńkości po dziewczynę z liceum, która nie miała już sposobności pochwalić mu się pięknym świadectwem maturalnym. Nie skosztował także mojego sernika, którego nauczyłam się piec od babci…W tym jednak danym nam razem czasie zdążyłam okazać mu wdzięczność za wszystko, kim dla mnie był. Zdążyłam przeprosić, jeśli zrobiłam coś nie tak, powiedzieć, że szanuję, że kocham, że na pewno go nie zapomnę…

Składniki

zaczyn

20 g świeżych drożdży

1 łyżka cukru waniliowego

1 łyżka cukru pudru

1 łyżka mąki pszennej

100 ml ciepłego mleka

ciasto

2 jajka

60 g stopionego masła

szczypta soli

4 łyżki cukru pudru

250 g mąki pszennej

szczypta soli

1/2 kg truskawek

kruszonka

50 -60 g masła

2 łyżki cukru pudru

2 łyżki mąki pszennej

Wykonanie

  1. W miseczce przygotowujemy zaczyn: rozkruszamy drożdże, zasypujemy cukrem, dodajemy cukier oraz mąkę. Dodajemy mleko i mieszamy. Miseczke przykrywamy ściereczka i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 10-15 min.
  2. W misie miksera miksujemy jajka z cukrem.
  3. Na patelni lub w garnuszku stapiamy masło.
  4. Do jajek dodajemy zaczyn, stopione masło, przesiewamy mąkę, dodajemy szczyptę soli. Wyrabiamy ciasto za pomocą haka od miksera. Wyrabiamy przez 5-8 minut. Wyrobione ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 1 i 1/2 h.
  5. Ciasto przekładamy do kwadratowej formy wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą lub do 4 miseczek żaroodpornych/kokilek, jakich użyłam osobiście (na zdjęciach).
  6. Truskawki myjemy, pozbawiamy szypułek, kroimy na ćwiartki.
  7. Na patelni stapiamy masło na kruszonkę, dodajemy cukier i mąkę i za pomocą łyżki łączymy składniki, aż powstanie nam kruszonka. Możemy także rozcierać ją palcami.
  8. Na wierzch ciasta wykładamy gęsto truskawki.
  9. Na truskawki przekładamy kruszonkę.
  10. Ciasto wkładamy do nagrzanego do 200 C piekarnika. Zmniejszamy temp do 180 C i pieczemy ciasto przez ok. 1h.
  11. Smacznego!


Milion Smaków Truskawek - edycja czwarta

Udostępnij artykuł
Zapraszam do lektury mojej nowej książki
Serniki słodkie i wytrawne Renata Czelny-Kawazamów książkę
Ta książka to mój debiut wydawniczy. To także spełnienie mojego marzenia. To spis moich pomysłów na moje ukochane ciasto – sernik. Bo to właśnie sernik Mojej Babci zapamiętany z dzieciństwa stał się wielką inspiracją do tworzenia nowych smaków tego wdzięcznego ciasta...
zupy
Zupa curry z kurczakiem, cukinią i pomidorami
na słodko
czekoladowo-kawowy mus
na słono
Papardelle primavera
Komentarze

15 responses to “Maślane ciasto drożdżowe z truskawkami i kruszonką oraz o dziadku Emilu”

  1. Zjedzmy says:

    Uwielbiam zdjęcia takich ciast, na których taki syrop wycieka z foremki 🙂

    • Renata Czelny - Kawa says:

      Prawda? 🙂
      Dziękuję!

  2. Aneczka W. says:

    Wygląda uroczo 🙂

    • Renata Czelny - Kawa says:

      Miło mi 🙂
      Dziękuję!

  3. Jm says:

    Wzruszylam sie… Twoj dziadek byl wspanialym czlowiekiem ☺

    • Renata Czelny - Kawa says:

      🙂
      Zwyczajnym, z zaletami i wadami, a przez to – tak! Wspaniałym…

  4. Kasia says:

    Tak pięknie opisałaś dziadka, bardzo wzruszająco… Jak dobrze zaznać w życiu miłości dziadków, ja też wychwalam swoich wszystkich pod niebiosa, a najbardziej pradziadków ze strony mamy (bo ze strony taty nie znałam). To istne anioły, jak Twój dziadek 🙂
    Reniu, takie ciasto jest dobre na wszystkie smutki i nostalgie, jest po prostu… kochane 🙂

    • Renata Czelny - Kawa says:

      Tak, określenie na ciasto udało Ci się wyjątkowo…Kochane! No tak, bo pachnie domem, wiosną, ciepłem…
      A dziadkowie – są w naszym życiu takim fenoemenem, mimo czasem sporej różnicy wieku 🙂

  5. wzruszająca opowieść, ja niestety nie poznałam żadnego ze swoich dziadków, ale za to miałam wspaniałą babcię.
    A ciasto wygląda bajecznie 🙂

  6. napiecyku says:

    Miałaś super dziadka 🙂 Ciasto wygląda przepysznie 🙂

    • Renata Czelny - Kawa says:

      Dziękuję Ci!

  7. Edyta says:

    Bardzo pięknie Pani pisze ,łza się w oku kręci i to nie przenośnia.Wplecione wspomnienia…przemyślenia…. przewijające się przez blog …ta nostalgia po prostu zjawiskowo.

    • Renata Czelny - Kawa says:

      Pięknie dziękuję za tak szczerą opinię!
      Miło mi niezmiernie 🙂

  8. Honorata89 says:

    Wiem, że to głupie, ale popłakałam się czytajac Pani wpis. Jest piękny… Tak mnie wzruszył, że zapomnialam o ciachu, które wygląda obłędnie.
    Pozdrawiam serdecznie ☺️

    • Renata Czelny - Kawa says:

      Dziękuję pięknie za te szczere słowa 🙂

Leave a Reply

Your email address will not be published.